Jeśli ktoś nie wie(jest ktoś taki kto przegląda ta stronę ;-)) o kogo chodzi, Steve Ballmer jest to CEO firmy Microsoft. Pozycję tą sprawował od 2000 roku. W liście otwartym do pracowników podał on informacje, że najdalej za 12 miesięcy odejdzie na emeryturę. Przez ten czas ma wyznaczyć wraz ze specjalną “komisją” swojego następcę.
Ballmer przyznał, że firma jest obecne w trakcie transformacji, która ma wyciągnąć Microsoft z tarapatów w jakie wpadł.
Ballmer pisze jednak: Microsoft to niesamowite miejsce. Kocham tę firmę. Kocham sposób, w jaki pomogliśmy stworzyć i spopularyzować komputery. [?] Jestem dumny z tego, co udało nam się osiągnąć. Od kiedy dołączyłem do Microsoftu [w 1980 r. ? przyp. red.], nasza wartość wzrosła z 7,5 mln do 78 mld dolarów, a zatrudnienie z 30 do prawie 100 tys. osób. [?] Zapewniliśmy naszym udziałowcom więcej zysków, niż jakakolwiek inna firma w historii.
Moim zdaniem udziałowcy, właściciele akcji i możliwe też, że rada dyrektorów szukali winnego strat i spadków akcji Microsoftu i ktoś musiał zapłacić za nie stołkiem. Jednak czy to Ballmer musiał odejść?