Już kilka lat temu rozpisywano się szeroko o rewolucyjnej technologii druku 3D, tymczasem wciąż trudno spotkać drukarkę 3D w domu przeciętnego Kowalskiego. Sprzęt taki wciąż wydaje się być drogi i trudny w obsłudze. Czy jest tak w istocie?
30 lat minęło…
Tak, druk 3D liczy sobie już 3 dekady, przez ten czas zmieniło się w nim wszystko – łącznie z nazwą, stosowanymi materiałami, wielkością urządzeń, ceną. Mimo to genialny wynalazek Charlesa Hulla wciąż, jeśli chodzi o zastosowania amatorskie, nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Drukarki 3D wciąż cenowo słabo mieszczą się w budżecie domowym. Co prawda, najtańsze drukarki można już złożyć za setki złotych, nie tysiące, jak jeszcze do niedawna, ale nie są to wciąż gotowe produkty – złożenie i obsługa takiego sprzętu wciąż nie jest łatwym zadaniem dla laika. Drukarki 3D nie są wciąż urządzeniami typu Plug&Play, są bowiem o wiele bardziej skomplikowane od domowych drukarek 2D. Wymagają też nieco przygotowania specjalistycznego, ale jeśli będziemy korzystać jedynie z gotowych projektów STL, można śmiało powiedzieć: nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Drukarki 3D: rozwój lecz czy rewolucja?
Od 2-3 lat obserwujemy dynamiczny rozwój branży 3D. Wiele firm zainwestowało w tę technologię spore środki, co sprawia, że już wkrótce możemy spodziewać się wzmożonej konkurencji na tym rynku, gdy tylko producenci zaprezentują efekty swoich prac. Druk 3D jest z roku na rok na tańszy, ma coraz bardziej solidniejsze materiały, drukarki są coraz bardziej dokładne. Niedawno przecież słynna firma Mattel zaprezentowała swoją drukarkę 3D dla dzieci. Najmłodsi będą mogli wydrukować swoje ulubione zabawki. Jeśli to urządzenie nie przyniesie spodziewanego sukcesu, możemy być pewni, że pojawi się następne, tańsze, łatwiejsze w obsłudze.
Trend ten widać wyraźnie w propozycji drukarki OLO, która na Kickstarterze osiągnęła sukces, zbierając 2 321 811 dolarów funduszy. Sprzęt kosztuje 99 dolarów, oparty jest zaś na technologii Clip, która zapewnia bardzo szybkie wydruki. Minusem za to może okazać się ich trwałość. Zresztą solidność materiałów spędza sen z powiek producentów budżetowych drukarek 3D. W porównaniu do przedmiotów kupowanych w sklepach, wydruki 3D wciąż prezentują się gorzej – oczywiście rozmawiamy tu o najpopularniejszych (najtańszych) materiałach ABS czy PLA.
Czy warto?
Wbrew pozorom wcale nie jest to najważniejsze pytanie. Dla tego, kto znajdzie odpowiednie zastosowanie dla tego sprzętu i kogo stać na ten wydatek, z pewnością warto. Szczególnie majsterkowicze lub hobbyści powinni zainteresować się tą technologią. Łatwe tworzenie części zamiennych, produkcja szablonów modelarskich czy figurek do gier RPG to zastosowania, które same się narzucają. By drukarka 3D nie była tylko zabawką na kilka dni, warto przed zakupem obejrzeć kilka stron z plikami STL i przekonać się, jakie konkretne realizacje są w naszych zasięgu.