Trwa realizacja programu „Laptop dla ucznia”. Dokładnie nie wiadomo jednak, jak i do czego sprzęt ten ma być używany w tradycyjnej szkole. Po co nosić do szkoły laptop, skoro dzięki niemu uczeń ma dostęp do treści edukacyjnych i pełną łączność ze szkołą? Czy w projekcie tym chodzi o rozdanie sprzętu, czy o wdrożenie cyfrowej kultury edukacji? Bo model uczenia się, który realizuje założenia Edukacji 4.0 w polskim systemie szkolnictwa z powodzeniem działa od lat – w ramach nauczania domowego. Tylko że na uczniów, którzy z niego korzystają, ministerstwo spogląda mało przychylnie…
W kwietniu br. minister Czarnek, pytany o szczegóły programu „Laptop dla ucznia”, stwierdził, że jest za tym, aby komputery wykorzystywane były przez uczniów w domu. Dodał też, że w MEiN nie ma planów, by ujednolicać sposób wykorzystania tego sprzętu w procesie edukacji. To nauczyciele mają decydować, jak uczniowie będą używać laptopów.
Stopień przygotowania samych nauczycieli do tego zadania pozostaje niewiadomą. Co prawda dzięki różnorodnym programom, ich kompetencje cyfrowe wzrastają, jednak zasadnicza kwestia dotyczy tego, czy obejmują one sposób przekazywania wiedzy, metodykę pracy z udziałem narzędzi cyfrowych, świadomość wyzwań, jakie łączą się z cyfrową edukacją, czy dotyczą tylko umiejętności obsługi programów i sprzętu.
W badaniu opublikowanym w marcu 2021 r. pt. „Co zmieniło się w edukacji zdalnej podczas trwania pandemii?” czytamy: „Niestety nauczyciele nadal – nawet po już drugim semestrze edukacji zdalnej, najczęściej stosują metody podające z wykorzystaniem technologii cyfrowych. Wynik oscyluje na tym samym poziomie (36,9%). […] Na tym samym poziomie nauczyciele wykorzystują nadal metodę projektów z wykorzystaniem technologii cyfrowych (15%) oraz grywalizację z wykorzystaniem narzędzi cyfrowych (6,9%)[1]”. W efekcie laptopy rozdane uczniom, zamiast otwierać przed nimi drzwi do cyfrowej edukacji, mogą jedynie zastąpić papierowy podręcznik lub zeszyt.
To zresztą nie jedyne wyzwanie związane z programem „Laptop dla ucznia”. Kolejnym jest np. niewystarczająca liczba gniazdek elektrycznych w klasach, by móc w miarę potrzeb ładować komputery. Jeszcze innym jest kontrola nauczyciela nad tym, co uczniowie robią na laptopach w trakcie zajęć. Problemem może być także dostęp do internetu. Wg badania Fundacji EdTech Poland w 52 proc. placówek dostępny jest on tylko w klasach, gdzie odbywają się zajęcia z informatyki lub w pokojach nauczycielskich i pomieszczeniach administracji[2]. Wreszcie noszenie z sobą laptopa przez dziesięciolatka nie tylko dociąży i tak już wypełniony plecak, ale może spowodować liczne uszkodzenia sprzętu. Stąd pozostawienie komputera w domu to całkiem rozsądny pomysł. Tylko jak zaplanować jego wykorzystanie w sytuacji, kiedy na lekcji uczniowie będą korzystać z zeszytów i papierowych podręczników? To kolejne wyzwanie.
Jak widać rozwiązanie, które w założeniu miało otworzyć przed polskimi szkołami drzwi do ery cyfrowej, otwiera puszkę Pandory. Udowadnia jednocześnie, że sednem wyzwań, z jakimi mierzy się sektor edukacji w Polsce, nie jest brak tego czy innego narzędzia, ale model edukacji, nie bardzo przystający do rozwiązań epoki cyfrowej. By móc skutecznie wdrażać technologie cyfrowej do szkół, należy go zmodernizować, co udowadnia przykład i doświadczenie organizacji wspierających edukację domową uczniów.
– Nasz model edukacyjny opiera się na Internetowej Platformie Edukacyjnej (IPE), która zawiera wszelkie treści potrzebne do nauki na poziomie szkoły podstawowej i liceum. To nasze autorskie rozwiązanie – mówi Natalia Nowacka, dyrektor Centrum Nauczania Domowego. – Za pomocą platformy udostępniamy uczniom interaktywne materiały edukacyjne, dostosowane do ich potrzeb. Ponadto dzięki temu narzędziu mają oni dostęp do webinarów i konsultacji z nauczycielami czy testów sprawdzających poziom opanowania programu nauczania. Tryb i tempo jego przyswajania zależy zaś od decyzji uczniów i opiekunów. W ten sposób jedni uczniowie pracują w trybie „szkolnym”, dzień po dniu przyswajając wiedzę z kilku przedmiotów, inni zaś realizują w jednym cyklu dany przedmiot, stawiają się w szkole, do której są przypisani, by go zaliczyć, a następnie rozpoczynają następny kurs. W efekcie nie jest rzadkością, że uczniowie realizują podstawę programową dwóch klas w ciągu jednego roku szkolnego. A wszystko to bez konieczności codziennego uczęszczania na zajęcia, bo wystarczy im dostęp do komputera oraz internetu.
W ten sposób edukacja domowa wspierana technologią realizuje ideę asynchronicznego uczenia się, która pozwala uczniowi na swobodne dysponowanie swoim czasem. Na skuteczność tej formy zdobywania wiedzy stawia prężnie rozwijająca się branża EdTech. Promują ją także instytucje unijne, które widzą w niej szansę dla rozwoju idei uczenia się przez całe życie, tak potrzebnego w czasach dynamicznych zmian. Laptop w rękach ucznia staje się więc przepustką do nowoczesnej, interaktywnej edukacji, która pozwoli mu zdobyć kompetencje przyszłości. Pełne wykorzystanie tej szansy możliwe jest dziś jednak nie w szkolnych murach, a poza nimi – w ramach edukacji domowej.
[1] https://files.librus.pl/art/21/04/4/a_nauczanie_zdalne_oczami_nauczycieli_i_uczniow_RAPORT_II.pdf
[2] https://edtechpoland.pl/informacja-z-badania-ankietowego-pt-diagnoza-technologii-informacyjno-komunikacyjnych/